Przewodnik tatrzański, Tomasz Świst, Echa Gór Przeklętych III, Gusinje-Karanfili i cała reszta

Echa Gór Przeklętych III, Gusinje-Karanfili i cała reszta

Trzecią część tegorocznej bałkańskiej fotoopowieści otwiera "regeneracyjny" popas w zawsze wesołym Gusinje, po którym udaliśmy się w stronę krajobrazowej perły Gór Przeklętych - Doliny Grbaja, z której głębi po biwaku pierwszego październikowego dnia istnymi schodami do nieba, bo inaczej nie potrafię nazwać tej sakramenckiej stromizny, którą przyszło nam pokonać całymi godzinami, wdarliśmy się przez wąskie skalne wrota przełęczy Krosnjina Vrata na grań słynnych Karanfili z jego północnym wierzchołkiem. Po drodze mijamy grupkę zaprawionych w boju, hałaśliwych Serbów. Fantastycznie poglądowe widoki pozwalały w tym szarpanym morzu szczytów odtworzyć trasę naszej dotychczasowej wędrówki. Szczyt Jezerców spowijała czapka z chmur, na południu jaśniało znajome wcięcie Qafa Pejes, więcej...
dna Ropojany rozciągającej się u stóp prawie nie dało się dostrzec, otchłań. Zejście równało się torturze dla kolan, plan trawersu popod turnią Ocnjaka i dalej zboczami sąsiedniego kotła spalił na panewce ze względu na dość późną już porę, więc na dno Grbajskiej livady wróciliśmy tą samą, karkołomną ścieżką. Noc złapała nas na wyżerce w karczmie stojącej niestety dla tej pięknej doliny w samym jej sercu. Po takiej wyrypce istnienia tego artefaktu tutaj nie dało się zignorować... Gusinje ani myślało spać kiedy późnym wieczorem przekraczaliśmy rogatki miasteczka, sobotnia noc... Niedzielnym, bladym świtem opuściliśmy góry kierując się w stronę wybrzeża czym chcąc nie chcąc zafundowaliśmy sobie mały szok termiczny z coraz chłodniejszej, mglistej jesieni dolin Przeklętych do upalnego lata adriatyckich okolic Budvy. Tam też na plażowym bumelanctwie strawiliśmy kolejne trzy dni, mimo października lato ani myślało odpuszczać. Po wszystkim, w takim samym klimacie zapakowaliśmy się w nasz transbałkański ekspres do Belgradu, 12 godzin w tempie motoroweru, a co tam... wracamy do domu.
"Skarżymy się nieraz, że jesteśmy samotni, niekochani, nikt nie przysłał nam życzeń. Ważniejsze jest jednak, czy my kogoś kochamy." - ks. Jan Twardowski
© 2011-2024 Tomasz Świst ◊ odwiedzin: 3972629 ◊ użytkowników online: 5strony internetowe Łódź ◊ czas html: 55ms