W odróżnieniu do dalekopółnocnych stron, karpacki świat jak zwykle długo i ospale zbiera się do zimowej hibernacji. Zdążyłem w samą porę uchwycić się rąbka ostatnich kolorów, by listopadowe misterium pochłonęło mnie bez reszty. Naprawdę nie ma jak mościć się w domu pełnym mgieł.