Tam, gdzie zimna, depresyjna jałowość tundry najsoczystszą tajgę spotyka, gdzie z wyrastającego pośród nicości kłębowiska górskich fikuśności, przerażający bezkres to ku Europie to ku syberyjskiej nieskończoności spływa i na krzywiźnie Ziemi ginie. Od Inty po Narodę, przez Manaragę po Kożym. Wrzesień zmagań sam na sam z brutalną, północną dzikością na uralskim przedprożu Arktyki.